poniedziałek, 24 listopada 2025

Akcja inspiracja - trzy sposoby na rozpisanie uczniów cz.2

Pisanie opowiadań to sztuka opowiadania historii – niby proste, a jednak czasem trudno zacząć, ruszyć z miejsca, znaleźć pomysł. W mojej pracy z uczniami i własnej twórczości najchętniej sięgam po zabawy, które rozkręcają wyobraźnię, pobudzają do działania i dają dużo swobody. Dziś dzielę się trzema sprawdzonymi sposobami – każdy inny, ale wszystkie mają wspólny cel: obudzić w uczniach opowiadacza.

1. „Opowiem ci, mamo” – historie z obrazków

To gra, którą absolutnie uwielbiam za jej prostotę i potencjał! „Opowiem ci, mamo 2” to zestaw obrazków przedstawiających różne scenki z życia dzieci – często zabawne, czasem zaskakujące, a zawsze inspirujące. Wykorzystuję je na lekcjach w różny sposób: uczniowie losują jedną kartę i na jej podstawie tworzą opowiadanie, albo dostają kilka ilustracji i mają za zadanie ułożyć z nich logiczną historię. Czasem ograniczam liczbę zdań, innym razem daję pełną swobodę. Obrazki pomagają tym, którzy mają trudność ze „startem” – bo łatwiej pisać, gdy coś już widać. A przy okazji rozwijają spostrzegawczość i umiejętność logicznego łączenia faktów.

2. Pod wpływem muzyki – opowiadanie dźwiękiem

Nie ma lepszego sposobu na uruchomienie emocji niż… muzyka. Wybieram utwór – czasem spokojny, filmowy, czasem pełen napięcia lub melancholii – i puszczam go uczniom z zamkniętymi oczami. Proszę, by wsłuchali się w dźwięki, spróbowali poczuć nastrój, wyobrazić sobie bohatera, miejsce, sytuację. Po odsłuchaniu piszą opowiadanie inspirowane tym, co zobaczyli „oczami wyobraźni”. Niesamowite, jak różne mogą być efekty jednego utworu! To ćwiczenie uczy pisania z emocji – a to przecież esencja dobrej historii.

3. Co by było, gdyby... - czyli inspirujące ,,gdybanie"

Kiedy byłam uczennicą uwielbiałam, kiedy polonistka dawała nam tematy bardziej swobodne, które nie odnosiły się ściśle do omawianej lektury. Inspirowały mnie zadania typu, co by było gdyby, np. Balladyna postąpiła inaczej. Mogłam wtedy puścić wodze fantazji i pisać, pisać... Takie tematu proponuję też moim uczniom, bo nie tylko pobudzają wyobraźnię, ale przede wszystkim sprawiają, że uczniowie muszą wracać do treści lektur, przypominać sobie bohaterów, motywy, konflikty. Piszą więc kreatywnie i jednocześnie powtarzają materiał. A przy okazji — zupełnie naturalnie ćwiczą to, czego wymaga od nich egzamin: budowanie fabuły, wprowadzanie bohaterów, stosowanie opisów, dialogów, a nawet wewnętrznych monologów. I co najlepsze: często nie zdają sobie sprawy, że robią właśnie „trening egzaminacyjny”. Bawią się — a przy okazji piszą lepiej, śmielej i z większą swobodą. Stąd pomysł na stworzenie kart: Co, jeśli Lektury 


Jeśli chcesz kart do twórczych opowiadań, ale bez nawiązywania do lektur, to proponuję ci zwykłą wersję Co, jeśli...


Jak z nich korzystać?

Uczeń losuje pytanie i zapoznaje z nim klasę, np. „Co jeśli Twój plecak zacząłby mówić?”. Następuje wspólna burza mózgów. Pomysły zapisujemy na tablicy, np. plecak, który donosi na właściciela; plecak, który prowadzi własny pamiętnik; plecak, który zna wszystkie sekrety… 

I nagle nawet najwięksi milczkowie zaczynają coś notować. To ćwiczenie jest świetne na rozgrzewkę, ale równie dobrze sprawdza się jako pełnoprawne zadanie pisemne. Uczniowie uczą się swobodnie wchodzić w narrację, tworzyć bohatera i budować sytuację problemową. I piszą :) 

Macie swoje ulubione pomysły na rozkręcenie pisarskiej wyobraźni? Dajcie znać – chętnie je przetestuję!